Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi squark2 z miasteczka Lublin. Mam przejechane 5472.47 kilometrów w tym 115.59 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.18 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl

Zalicz Gminę


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy squark2.bikestats.pl
  • DST 117.47km
  • Teren 6.34km
  • Czas 05:06
  • VAVG 23.03km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Active Skipper
  • Aktywność Jazda na rowerze

Obwodnicą w budowie

Wtorek, 9 września 2014 · dodano: 09.09.2014 | Komentarze 0

Dzień zaczął się dość zaskakująco. Z uwagi na okoliczność, iż miałem cały wolny dzień, rano zaplanowałem wycieczkę z Lublina do Kazimierza Dolnego. Pomysł rewelacyjny, pogoda ujdzie, nic tylko jechać! Jak to jednak się mówi "człowiek planuje a Pan Bóg się śmieje". Zaraz po wyruszeniu z domu zerwała mi się linka w przerzutce przedniej. Moją podróż zacząłem więc od wizyty w sklepie z częściami rowerowymi. Przy okazji uznałem też, że skoro już będę się męczył z linką to warto wreszcie wymienić przednią przerzutkę. Ta na której dotąd jeździłem była już mocno wysłużona i nie do końca dało się ją prawidłowo ustawić. W sklepie polecili mi przerzutkę firmy SunRace - jej koszt to 30 zł - doskonałe połączenie ceny do jakości. Przy okazji zrobiłem mały research w sprawie amortyzatora przedniego, niestety bezowocne. Coś tam mieli ale nie do końca takie jak bym chciał. Po zamontowaniu i wyregulowaniu przerzutki miło było sobie przypomnieć jak zmiana biegów może być szybka, płynna i cicha. Sama rozkosz. Zanim jednak uporałem się z awarią minęło całkiem sporo czasu, również pogoda nie napawała optymizmem, w związku z czym uznałem, że dzisiejszy dzień spędzę na jeździe po Lublinie i okolicach. Zacząłem więc od kółka po Zalewie Zemborzyckim, następnie udałem się ścieżką rowerową w stronę ul. Jana Pawła II i na Zana. Będąc pod ZUS'em przypomniałem sobie o sklepie Cyklo na w okolicach Nadbystrzyckiej. Pojechałem zapytać o amortyzator. Po rozmowie z uprzejmym Panem w sklepie chyba znalazłem odpowiadający mi amortyzator - RST Capa - Jedyne 285 zł - nic tylko zbierać gotówkę. Dalej pojechałem w kierunku Kaliny, przy okazji przejechałem przez rozkopaną ul. Łęczyńską. Dalej miałem jechać na Czechów ale coś mnie tknęło i pojechałem Ul. Mełgiewską w stronę Świdnika. Nie wybierałem się pierwotnie po za miasto więc nie miałem GPS'a więc jeździłem na czuja. I tak udało mi się zaliczyć jazdę przez Kolonia Świdnik Mały, Świdnik Mały, Świdnik Duży, Świdnik Duży Drugi a gdzie ten właściwy Świdnik? Wreszcie moim oczom pokazał się port lotniczy. I odtąd wszystko stało się jasne. Uznałem, że skoro już tu jestem to podjadę sobie pod samo główne wejście lotniska. Prowadzi do niego nówka sztuka ścieżka rowerowa. Miałem na tyle szczęścia, że akurat lądował jakiś turbośmigłowy samolot - fajnie popatrzeć. Zrobiłem sobie małą, 20 minutową przerwę, zjadłem co miałem i pojechałem dalej w stronę Lubelskiego Sądu, który jakiś baran wywalił poza miasto do Świdnika i tak nazywa się Sąd Rejonowy Lublin-Wschód w Lublinie z siedzibą w Świdniku - po prostu genialnie. Gdy już byłem przed sądem usiadłem sobie na ławeczce i znowu chwilę odsapnąłem. W tym momencie miałem już przejechane 65 km i średnią prędkość 24km/h. Wsiadłem na rower i ruszyłem w stronę Lublina. I tu wpadłem na pomysł żeby pojechać zamkniętym, nie oddanym jeszcze do użytku odcinkiem północnej obwodnicy Lublina. Pomysł okazał się trafiony, jedynym mankamentem była mała ilość rezerwy wody, miałem raptem jakieś 0,5l - trochę mało i nie było gdzie na trasie uzupełnić. Po obwodnicy jechało się rewelacyjnie! Zero samochodów, no może nie licząc tych z pracownikami, zewsząd ogarniająca cisza i gładki jak stół nie wyjeżdżony asfalt. Chciałem dojechać obwodnicą do węzła Dąbrowica. Niestety jednak okazało się, że nie wszędzie jest wylany asfalt. z uwagi na fakt, iż moje opony(Kenda Khan 26x1.75) nie do końca nadają się na jazdę po piachu wycofałem się do zjazdu na ul. Poligonową. Zjazd był pięknie oznaczony, początkowo jechało się po świeżym asfalcie. Eldorado nie trwało jednak długo. Po chwili asfalt się skończył i zaczął się piasek z gliną. Nie wszędzie dawałem radę jechać. Momentami trzeba było rower prowadzić i właśnie to obniżyło mi najbardziej średnią. Po dojechaniu do starego odcinka asfaltowej ul. Poligonowej byłem tak głodny, że patrzyłem tylko w lewą i w prawą za jakąś jabłonką - byłem strasznie zmęczony, a jabłuszek brak. I tu z pomocą przyszła moja dziewczyna:) - zaprosiła mnie na obiad. Nic tylko dojechać do centrum. Na miejscu odpocząłem i zjadłem przepyszny makaron ze szpinakiem, który był rewelacyjnie doprawiony. To się nazywa przyjemny finisz:) I tak nabrałem sił, by ruszyć w stronę domu. I tak zrobiłem moją pierwszą w tym sezonie trasę powyżej 100 km.



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa akiem
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]